środa, września 02, 2009

pierwsze problemy

Lot liniami Finnairu był całkiem wygodny trzeba przyznać.
Samotol wyglądał jak nowy. Każdy pasażer miał w fotelu ekranik, czyli centrum rozrywki, które skutecznie dało radę zabić czas.
Osobiście obejrzałam jeden film i postanowiłam się przespać, ale jakoś marnie mi to szło.
Po dosyć długiej podróży ostatecznie ok 9 rano byłyśmy w Pekinie.
Miasto powitało nas kłębami smogu, który całkowicie zasłania niebo i słońce.
W pierwszej chwili myślałam, że to tylko mgła.

Nieziemsko niewyspane wymieniłyśmy kilka Euro na lotnisku i ruszyłyśmy do miasta.
Z lotniska jest bardzo dobry dojazd shuffle busem za 16 RMB.
Jedzie bezpośrednio pod Beijing Railway Station (ok. 20min), skąd już znamy drogę do Saga International Youth Hostel, bo poprzednim razem też się w nim zatrzymałyśmy.
Wystarczy pod dworcem wsiąść w autobus 24 lub 673 i pojechać dwa przystanki do Lumicang (緑米).

W hostelu byłyśmy ok. 12.
Bez problemu wykupiłyśmy naszą rezerwację na łóżka w dormie (65RMB) i w końcu mogłyśmy wziąć prysznic i odpocząć.






Nasz pokój w Saga International 
Youth Hostel












 Widok z dachu naszego hostelu








Po krótkiej drzemce ruszyłyśmy na spacer po mieście.
Na początek wybrałyśmy się w okolice Zakazanego Miasta. Trafiłyśmy na targ uliczny i taki z dziwnymi rzeczami do jedzenia jak skorpiony, węże, rozgwiazdy, itp.
Niestety naszej knajpki z pierożkami już nie ma, a w jej miejscu zrobili jakiś burżujski sklep z ubraniami. Ogólnie Pekin trochę się zmienił. Akcja rządu przed Olimpiadą spowodowała, że jest znacznie czyściej, są kosze na śmieci, sprzątacze cały czas się uwijają w miejscach publicznych, a nawet część Chińczyków zaprzestała plucia ludziom pod nogi. Umiejętności chińskiego rządu w praniu mózgów obywateli są na prawdę zadziwiające. Tylko ten smog mógłby być trochę mniejszy, bo na razie wszystko jest strasznie szare.

Do hostelu wróciłam nieludzko umordowana (zapewne jetlag też robi swoje). Próbowałyśmy jeszcze kupić biletu do Pingyao na dworcu, ale zrezygnowałyśmy. Za dużo ludzi, za mało pracujących okienek. Postanowiłyśmy pozostawić to naszemu hostelowi (liczą sobie 40RMB za usługę - trochę dużo). No i tutaj pojawiły się schody.
Okazało się, że owszem z Pekinu do Pingyo możemy jechać, ale już tylko hard seatem, a nie kuszetką, ale potem z Pingyao do Xi'an nie ma już żadnego wolnego miejsca w pociągu na kolejne 10 dni. Normalnie to niewyobrażalne! Nie wiadomo, co się dzieje. Najwyraźniej to jakiś intensywny sezon podróżniczy.

Ostatecznie postanowiłyśmy odpuścić Pingyao, skoro nie mamy się jak z niego wydostać, i jechać od razu do Xi'an. No i tutaj znowu okazało się, że bilety są jeszcze tylko na drogie miejsca sypialne (co z opłatą za bookowanie dało 440RMB!!!). Nieźle zaczynamy. Nie mając innego wyjścia z bólem serca wzięłyśmy to, co mają. Trochę to nadszarpnie nasz budżet.
No i martwimy się jak dalej będzie z tymi miejscami i czy takie problemy nie rozwalą nam planu podróży :-/

Jutro jedziemy jeszcze na Wielki Mur. Zdecydowałyśmy się na pomoc CITS (China International Travel Service), bo samemu ciężko jest dojechać na odcinek, który nas interesuje (90km od Pekinu). Za sam transport płacimy 200RMB od osoby plus opłaty za wstęp. Mają po nas przyjechać o 8.00 rano. Mam nadzieję, że będzie dobrze.



 Hutong, w którym znajduje się nasz hostel.




Kilka ujęć ul. Wangfujing (taki deptak pekiński):

 




Mała uliczka z targiem i różnymi "pysznościami" odchodząca od ul. Wangfujing:









Plac Tian'anmen i wizerunek Mao:








Spis przykładowych cen:
autobus publiczny - 1RMB
metro - 2-3RMB
noc w hostelu (dorm) - 65RMB
zestaw w McDonald's - 21.5RMB
bilet z Pekinu do Xi'an (soft sleeper) - 400RMB

Brak komentarzy: