czwartek, grudnia 22, 2011

w Hue

Hue powitało nas deszczem. Na prawdę okropnie pada. To strasznie frustrujące. Z dworca pojechałyśmy do naszego hotelu taksówką. Okazało się, że standard twin jest tu bez okien, ale ok. Tylko spać tu będziemy. Przynajmniej jest tanio i dorzucają śniadanie. Do tego na wejściu poczęstowali nas orzeźwiającą herbatą cytrynową i zatargali nasze bagaże na 3 piętro. Pierwsze co zrobiłyśmy, to prysznic, bo już zaczął się wokół nas unosić specyficzny smrodek. Odświeżone ruszyłyśmy do cytadeli i zakazanego miasta. PADA! Jest paskudnie.

Cytadela znajduje się po drugiej stronie Perfumowej Rzeki. Ma zaledwie sto lat i została prawie całkowicie zniszczona przez Amerykanów i Francuzów, którzy zbombardowali ją podczas wojny. Jej budowę nakazał pierwszy cesarz z dynastii Nguyen - Gia Long na wzór Zakazanego Miasta w Pekinie, ale na dużo mniejszą skalę. W cytadeli Hue również znajduje się zakazane miasto, do którego wstęp mieli tylko członkowie rodziny cesarskiej i ich służba. Teraz niewiele z niego zostało. Zaledwie jeden pawilon. Cały czas trwają prace renowacyjne, ale to potrwa jeszcze wiele wiele lat (samą cytadelę budowano 29 lat).

Gdyby tak nie padało na pewno zobaczyłybyśmy dużo więcej. Sprawdziłyśmy prognozę pogody i na ten tydzień zapowiadają ciągły deszcz w tym rejonie. W tej sytuacji postanowiłyśmy skrócić nasz pobyt na zachodzie Wietnamu. Jutro zamiast jechać do grobowców w okolicy Hue jedziemy już do Hoi An. Tam też będzie padało, ale w pobliskim Da Nang jest lotnisko, z którego 24 grudnia lecimy do HCMC. Dziś kupiłyśmy bilety (ok 75USD). Tym sposobem omijamy również zaplanowaną plażę w Nha Trang, ale tam też leje :-( Chciałyśmy polecieć na wyspę Phu Quoc i tam się trochę powylegiwać w słońcu, ale niestety wszystkie loty są już wyprzedane - sezon świąteczny. Pozostaje nam szukać jakiejś plaży w Kambodży. Podejmiemy decyzję jak już dotrzemy do Sajgonu.

A tu trochę zdjęć z Cytadeli:




Brak komentarzy: