niedziela, grudnia 04, 2011

Kindle

Nabawiłam się Kindle. Nabawiłam się go już na urodziny, ale jakoś do tej pory nie miałam weny, by o tym napisać. Wiem, wiem, po lewej stronie ekranu widnieje znaczek "I pledge to read the printed word" i nabawienie się Kindle wcale nie oznacza, że zrezygnuję ze słowa pisanego. Bardzo lubię książki drukowane. Lubię mieć nimi obłożone półki, parapet i koci koszyk przy łóżku, ale Kindle to duża wygoda. Mogę zmieścić na nim MASY książek i zabrać ze sobą w podróż. Oczy mi się nie męczą, bo ekran wygląda jak strona z gazety - zero odblasków. Bateria trzyma długo, więc nie muszę się martwić ładowaniem. A do tego tak fajnie wygląda, szczególnie w mojej odjazdowej, czerwonej okładce od Tuff-Luv :-)


Brak komentarzy: