środa, grudnia 14, 2011

to gdzie w końcu?

Trochę to trwało, ale w końcu mamy jako tako opracowany plan podróży.

[EDIT 15.12.2011] Właśnie usiadłam i zrobiłam sporą korektę w naszym planie. Poniżej wersja poprawiona (niebieski kolor to część zmieniona).

17.12 - Wałbrzych - Warszawa;
18.12 - Warszawa - Hanoi (Wietnam);
19.12 - Hanoi (odpoczynek po locie, dobre jedzenie, zakup biletów i rejsu);

20.12 - rejs po Zatoce Ha Long;
21.12 - rejs po Zatoce Ha Long i powrót do Hanoi (nocny pociąg do Hue);
22.12 - Hue (zwiedzanie pałacu i miasteczka);
23.12 - Hue (wyprawa do grobowców i pagód);
24.12 - przejazd z Hue do Hoi An (zwiedzanie miasta);
25.12 - Hoi An (może kurs gotowania) i wyprawa nad morze, potem nocny autobus do Nha Trang;
26.12 - Nha Trang, czyli mój dzień na plaży, na hamaku pomiędzy palmami z masą świeżych owoców morza grillowanych nad samym jego brzegiem;
27.12 - Nha Trang - lenistwa ciąg dalszy i nocny pociąg do Ho Chi Minh City;
28.12 - Ho Chi Minh City (zwiedzanie miasta, szukanie wycieczki do Delty Mekongu, zakup biletów i załatwianie wizy do Kambodży);
29.12 - wycieczka do delty Mekongu z noclegiem w wiosce;
30.12 - kontynuacja wycieczki po delcie Mekongu;
31.12 - przejazd do Phnom Penh (Kambodża)i zwiedzanie miasta;
01.01 - przejazd do Siem Reap (zakup biletów i zachód słońca nad Angkor Wat);
02.01 - Angkor Wat i masa świątyń;
03.01 - Angkor Wat i jeszcze więcej świątyń;
04.01 - wciąż Angkor Wat i pewnie będziemy już miały dosyć świątyń :-)
05.01 - zwiedzanie okolic Siem Reap;
06.01 - przelot z Siem Reap do Hanoi;
07.01 - Hanoi - Moskwa i nocleg w pobliżu Placu Czerwonego, tak byśmy zdążyły choć rzucić na niego okiem;
08.01 - Moskwa - Warszawa - Wałbrzych.

Wyjazd już za 3 dni, a ja nie mogę powiedzieć, żebym była przygotowana. Wciąż muszę uzupełnić apteczkę, zrobić zakupy na drogę, wymienić walutę (pechowo dolar strasznie drogi), zarezerwować nocleg w Moskwie (odkryłam, że jest horrendalnie droga - ponad 15USD za noc w dormie!) i posprawdzać masy informacji. Przynajmniej mamy już hostel w Hanoi (3 godziny wybierałam, bo nie mogłam się zdecydować) i nabyte pudło Mugga DEET 50% tak więc żaden komar się do mnie nie zbliży ;-) Na razie robię pranie i wrzucam książki na Kindle :-) Jeszcze muszę iPhona wyposażyć w kilka filmów na drogę i coś do słuchania i mogę ruszać.


[EDIT c.d.] Dziś zrobiłam już ostatnie zakupy (nawet bieliznę termiczną nabyłam z myślą o Moskwie), wymieniłam walutę i pozostaje mi tylko pakowanie, czym zajmę się jutro. Wyjazd zbliża się wielkimi krokami i coraz bardziej zaczynam odczuwać podekscytowanie. Kolejna przygoda nadchodzi!!

1 komentarz:

Koszyki pisze...

udanego wyjazdu. malarone raczej sie nie przyda, ale coś na sensacje zoladkowe moze sie przydać, nam lekko czasami mieliło w brzuchu, ale jedna pigula i po krzyku. szkoda czasu na WC :]

co do wycieczek po wietnamie, nie liczac lokalnych wypadów zalatwianych w hotelu (jeden operator na kilka hoteli) korzystalismy z sinh cafe (tego oryginalnego - warto spawdzic wczesniej dokladny adres po na tej wlasciwej ulicy w ha noi jest chyba jeszcze 20 o takiej nazwie i logo) a jechalismy z nimi na ha long i po delcie mekongu, mozna sie z nimi kontaktowac mailowo i probowac urwac rabat :]

szczęśliwej podróży!