trochę smutno
No i wszyscy sobie pojechali. Jako ostatni Marie i Jon. Na dzień przed ich wyjazdem poszliśmy jeszcze do jakiejś restauracji, którą wybrała Marie na ostatni posiłek ;) Teraz zostałyśmy same z Aśką. Dobrze, że niedługo my też się wyprowadzamy, bo pewnie umarłybyśmy z nudów.
Jon i jak stwierdził jego spojrzenie seryjnego zabójcy
Marie, która jak widać nie lubi, jak jej się robi zdjęcia
od lewej: ja, Marie i Katya
obecni na pożegnianiu (prócz Aśki, która robi zdjęcie) już po przeniesieniu się do lodziarni na deser
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz