czwartek, maja 21, 2009

sushi

W końcu dałam się namówić na sushi.
Czyli ja robię, inni jedzą.
Wykorzystałam krewetki, które zalegały w zamrażalniku od grudnia.
Moje sushi jakoś nigdy mi do końca nie smakuje.
Nie wiem, co oni w nim widzą, że mnie tak zawsze męczą.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Widzę moje ukochane umeshu. Aaaaa.

Jelithe pisze...

Zalety pracy w japońskiej firmie...