czwartek, kwietnia 23, 2009

nowy członek rodziny

Wczoraj przyszedł mój aparat - pełnia szczęścia.
Tak byłam zajęta po pracy macaniem, że nawet nie zdążyłam zjeść przed łyżwami i potem umierałam z głodu na lodzie.
No ale pomacałam i czuję wyraźną różnicę w stosunku do 400D, który miałam wcześniej.
Przede wszystkim jest cięższy, sporo cięższy (dobrze, będzie się stabilniej trzymało) i większy i ma masy guziczków, z których nie wszystkie były w 400D. Będę musiała je rozgryźć, choć dużo czasu raczej mi to nie zajmie, bo w 400D też były te ustawienia, tyle że wywoływane z poziomu ekranu LCD. Za to teraz będę mogła ustawiać wszystko intuicyjnie za pomocą jednej ręki. Wystarczy tylko zapamiętać położenie przycisków. No i ma dodatkowy wyświetlacz na górze.
Krótko mówiąc, jak stwierdził Pcheła, zawiało profesjonalizmem.

Szkło też już czeka w domu. Kupiłam Canon 18-55 f/3,5-5,6 IS.
Kitowy i nie zachwyca jasnością, ale przynajmniej ma stabilizację i nie był drogi.
Tylko karta pamięci wciąż nie dotarła :-/

Jeszcze 7 dni do końca...

Brak komentarzy: