poniedziałek, kwietnia 20, 2009

fascynacja zamkami

Wciąż jestem w trybie porządkowania moich starych zdjęć.
W weekend dokopałam się w końcu do ostatniej partii z mojego miesięcznego pobytu w domu w październiku.

Razem z rodzicami wybrałam się wtedy na małą wycieczkę do zamku Czocha.
Choć nie jest on położony bardzo daleko od Wałbrzycha, jakoś nigdy do niego nie dotarliśmy.
Jego wielkość i stan w jakim jest zachowany wywarły na mnie spore wrażenie.
Obecnie zamek jest przerobiony na hotel.
Zapewne to jest przyczyną jego świetnej kondycji.




Zamek został wybudowany jako warownia graniczna z rozkazu króla czeskiego - Wacława I w XIIIw. W XIVw. jako posag żony, stał się własnością księcia świdnicko-jaworskiego Bolka II Małego, ale niedługo potem wrócił do Czech.
W czasie wojen z Husytami w XVw. należał do rodu von Dohn i von Kluks. Z tego drugiego wywodzi się Biała Dama zamku - Gertruda, która podczas walk z Husytami sprzedała zamek wrogom (podobno za złote monety). W czasie bitwy jej brat (uwczesny pan zamku) został trafiony przez przelatującą strzałę i umierając przeklął Gertrudę, by na wieki musiała pozostać w zamku.
Rok później ród von Kluks odbił zamek i Gertruda została ścięta za zdradę.
Od tamtej pory chodzi po zamku jako duch. Podobno można ją spotkać w rocznicę zdrady, kiedy krąży po zamku rozrzucając złote monety.





Od 1453r. przez 250 lat zamek był we władaniu rodu von Nostitz, który przebudował go w duchu renesansowym i wprowadził różne umocnienia, które pozwalały na użycie broni palnej.
Według jednej z legend, kiedy Joachim von Nostitz wrócił z wyprawy wojennej, zastał swoją ukochaną żonę z nowo narodzonym dzieckiem. Nie był głupcem i wiedział, że niemożliwe jest by dziecko było jego. Niewierną żonę kazał wrzucić do studni na dziedzińcu (nazywana "studnią niewiernych żon", bo podobno ten rodzaj kary był rodzinną tradycją Joachima i nie tylko on tak potraktował swoją połowicę), zaś dziecko kazał żywcem zamurować w gzymsie tego kominka:



Podobno czasami wciąż słychać płacz niemowlęcia dobywający się z okolic zabytkowego kominka.
Innym interesującym zwyczajem panujących książąt z owej rodziny było korzystanie z zapadni w komnacie sypialnej właścicieli znajdującej się pod ogromnym łożem. Jeżeli książę nie był zadowolony ze swojej kochanki, pociągał za dźwignię i kobieta lądowała w wodach rzeki Kwisy, do której prowadziła owa zapadnia.
Niestety sypialni książęcej nie udało nam się zobaczyć, ponieważ w czasie naszej wizyty była zajmowana przez gości hotelowych. Noc w Komnacie Książęcej kosztuje obecnie 900PLN.



W 1793r. duża część zamku uległa zniszczeniu w pożarze.
To, co pozostało zostało ponad 100lat później zakupione i przebudowane przez drezdeńskiego producenta cygar - Ernsta Gutschowa - ostatniego i najsłynniejszego pana na Czosze.
Przebudowy i odrestaurowania dokonał słynny architekt z Berlina zafascynowany średniowieczem. Dlatego też zamek wygląda jak średniowieczna twierdza, choć tak na prawdę został tylko odrestaurowany w tym stylu już w XXw.
Podczas swojego panowania na zamku Ernest zgromadził imponującą kolekcję skarbów. Miał wiele rzeczy ze słynnej carskiej kolekcji (np. popiersia władców Rosji). Skupował je między innymi od imigrantów uciekających na Zachód.
Musiał opuścić zamek w 1945r. i wówczas zabrał ze sobą najcenniejsze rzeczy.
Podczas II wojny światowej w zamku mieściła się szkoła szyfrantów Abwehry zaś niedaleko Czochy były hitlerowskie fabryki rakiet. Podobno pod zamkiem (silnie ufortyfikowanym przez Niemców) były prowadzone tajne badania naukowe. Wciąż znajdują się tam poniemickie sztolnie, które mogą skrywać jeszcze niejedną tajemnicę.
Po wojnie zamek został doszczętnie obrabowany zarówno przez Armię Czerwoną jak i przez miejscowych. Największa kradzież została dokonanan w 1946r.
W podziemiach zamku znajdował się skarbiec z pancernymi drzwiami zamykanymi na skomplikowany szyf. Burmistrz Leśnej wraz z bibliotekrarką zamkową zorganizowali ślusarza, który zrobił dziurę w drzwiach i wywieźli pełną ciężarówkę kosztowności.
Zwiedzający wciąż mogą obejrzeć zarówno zmasakrowane drzwi do skarbca jak i samo pomieszczenie (niestety puste)



Potem zamek został przerobiony na dom wczasowy dla oficerów Ludowego Wojska Polskiego, a następnie na hotel. Był też wykorzystywany przy produkcja takich filmów jak "Gdzie jest generał?", "Wiedźmin" czy "Tajemnica twierdzy szyfrów".

Podobno Ernest Gutschow opuszczając zamek zwrócił się do służby z takimi słowami: "Pamiętajcie, ktokolwiek tu przyjdzie, Rosjanie czy Polacy, wydajcie im z zamku, co będą chcieli. Gdyby nawet wywieźli stąd wszystko, tu i tak zostanie dużo więcej".
Słowa te wciąż pobudzają wyobraźnię poszukiwaczy skarbów.
Kto wie, może wciąż gdzieś się kryje jakaś tajemna komnata, bądź skrytka zawierająca ukryte skarby czy pozostałości po tajnych badaniach.



Widok z zamku na rzekę Kwisa:


Trzeba przyznać, że krajobraz jest całkiem malowniczy.
U podnóża zamku znajduje się również przystań i łódź, którą można odbyć rejs po rzece.

W drodze powrotnej nie mogłam się oprzeć pokusie, by nie stanąć na chwilę w małym miasteczku o nazwie Gryfów Śląski.
Zafascynowała mnie biała wieża wybijająca się na tle niebieskiego nieba, która przyciągnęła mój wzrok w drodze do zamku. Wydała mi się tak zupełnie nie polska i nie pasująca do reszty krajobrazu. Jakby wycięto ją z jakiegoś ciepłego kraju i wklejono tutaj.





Wieża okazała się być ratuszem miejskim.
Niestety nie znalazłam żadnych ciekawostek z nią związanych.
Może tylko mi jej konstrukcja wydaje się niezwykła.

Brak komentarzy: