piątek, grudnia 07, 2007

Co tłumacze robią po godzinach

W prawdzie chciałam wrzucić parę zdjęć kolejnych dziwnych prezentów, ale ponieważ jestem w pracy, jest już po zerowej i zapewne nie wyjdę stąd do 2am, pomyślałam, że napiszę o fabryce nocą.

A więc tłumacze, albo jeden tłumacz, po godzinach robi rework. Już drugi dzień zahaczam nadgodzinami o nockę (muszę jeszcze tylko zgłosić ten fakt swojemu szefowi, bo podobno muszę) i zastanawiam się jak długo jeszcze pociągnę pracując od 11 rano do nie wiadomo której w nocy.

Teraz minęła północ. Do końca niecałe dwie godziny i w sumie mam chwilę nudów. Polacy rewokują, mój Japończyk grzebie sobie przy linii i nagle poczułam się całkowicie niepotrzebna. Zaliczyłam już wycieczkę do toalety i do jidouhanbaiki (automaty na monety) po jakąś przegryzkę, obejrzałam nowe aukcje gier na Allegro i przeczytałam ciekawsze fragmenty na skizo. Pozostaje złożyć głowę na biurku i po prostu przespać kolejne półtorej godziny. Moi koledzy, równie nieszczęśni jak ja skupili się na kursach do śmietnika (ostatnio zbiera nam się pod biurkami sporo śmieci, których nikt nie chce wyrzucać).

Ciekawe jak ja jutro wstanę. Może zadzwonię o 9 do mojego Japończyka i powiem mu, że chcę jeszcze spać i przyjdę do pracy o 12. Może się uda.

A to już po wyjściu z pracy. Ok. 2.15am. Prócz mojego pancernika stoją też jakieś inne niedobitki, więc nie tylko ja jestem tak szalona, by nocki spędzać w fabryce ;p Zdjęcie robione komórką, więc jakość taka sobie.


Brak komentarzy: