niedziela, lipca 15, 2007

samochód mieć

Stałam się dziś szczęśliwą posiadaczką samochodu. W pracy wołają na niego pancerniak :) To tata pożyczył mi Rzepę i nie muszę się już martwić, jak mam wrócić po pracy do domu. Do tej pory, co rano jeździłam samochodem innej tłumaczki, ale niestety wracać musiałam autobusem. Było to dosyć uciążliwe. Musiałam maszerować 20min drogą do najbliższego przystanku w wiosce (fabryka leży w polach), jechać PKSem do Centrum tylko po to, by tam przesiąść się w autobus miejski i jechać znowu w tym samym kierunku, z którego właśnie przyjechałam, by w końcu wylądować w pobliżu swojej ulicy. Ostatecznie powrót, który samochodem zajmuje 15-20min, mi zabierał ok. 2h. Teraz będę mogła odetchnąć.

Dziś z samego rana posadzili mnie za kierownicą i kazali wozić się po mieście. Bo muszę dodać, że za kółkiem nie siedziałam już od jakiś dwóch lat, jak nie więcej (kiedy rodzice A, mojej nowej współlokatorki, usłyszeli, że dostanę samochód, od razu zaniepokojenie zapytali od ilu lat mam prawo jazdy – od ponad siedmiu, co ich znacznie uspokoiło, bo nie kłopotali się już pytać, czy w ogóle jeżdżę ;) Jeszcze się rozruszam.

Na początek pokazałam rodzince moje miejsce pracy, cykneliśmy sobie zdjęcie pod fabryką ;p i pojechaliśmy na Starówkę, która na prawdę jest bardzo ładna. Kręciliśmy się po niej kilka godzin. Mieliśmy również w planach obserwatorium, ale ostatecznie obiad zajął nam zbyt dużo czasu i już nie zdążyliśmy na seans. Może wybiorę się innym razem.

Prócz samochodu dostałam też smycz do laptopa. Przez ostatnie dwa tygodnie po prostu zostawiałam go na biurku na hali, ale jednak nie czułam się z tym zbyt bezpiecznie. Nawet Japończycy zwrócili mi uwagę, że lepiej mieć łańcuch zabezpieczający. W sumie im się nie dziwię, szczególnie, że jeden stracił już nowe buty (warte ok. 160zł), które kupił dzień wcześniej, o czym powiedział mi szeptem inny. A także o bateriach, które znikają w tajemniczy sposób z pilotów pozostawionych bez opieki. Po prostu pięknie. Zrobiło mi się strasznie wstyd, gdy o tym usłyszałam. Od jutra definitywnie przypinam laptopa do stołu.






Brak komentarzy: