czwartek, lipca 12, 2007

aktorami bądźmy

Produkcja filmu wstrzymuje praktycznie całą linię na półtora dnia. Pracownicy fabryki przeistaczają się w aktorów i oddają pod komendę dosyć wysokiej jak na Japonkę pani reżyser. Film ma być wyświetlany na całym świecie, głównie w sklepach z elektroniką.

Cały wczorajszy dzień poświęcono na przygotowanie otoczenia, poustawianie niezbędnych rekwizytów, wyszorowanie podłogi, ustalenie, kto, gdzie zajmie, jaką pozycję i w jaką rolę się wcieli. Celem jest pokazanie, że do wytworzenia naszego produktu wcale nie potrzeba tak wielu ludzi, dlatego przy taśmie stanęło dziś około dziesięciu osób, a pozostała dwudziestka wolna od pracy, przeniosła się w okolice pokoju treningowego, by jakoś zabić czas. Hala po prostu lśni czystością. Nawet szyby kurnika (tak woła się tu na pomieszczenie, czy może domek ustawiony na środku linii) rażą oczy swoim blaskiem.

Już z samego rana pojawia się ekipa filmowa, w skład której wchodzą Polacy i Japończycy. Na początek jeden z panów zostaje ustawiony przy maszynie do podnoszenia. Przez pól godziny musi podnosić i opuszczać jedno pudło, a że robi to pierwszy raz, jakoś nie od razu chce mu wyjść tak, jak powinno. Zaaferowani Japończycy z naszego działu cały czas udzielają mu rad, które mają mu, choć trochę pomóc. Biedak, nie dziwię się, że był taki zestresowany. Nie dość, że pani reżyser cały czas krzyczała do niego rirakksu, bo nie podobał jej się wyraz jego twarzy, to jeszcze wszyscy inni Japończycy wokół sądzili, że jak mu powiedzą to samo, po raz setny, to lepiej sobie poradzi.

Na drugi ogień idą panie od śrubek. Tu też było interesująco. Zdenerwowani ludzi mylili ustawienia wkrętaków i gdy pani reżyser krzyczała akushion, zamiast wkręcać, próbowali wykręcać, co nie zapowiadało szybkiego końca ujęć. Zdecydowano się nawet na kilka zbliżeń i to dopiero wywoływało bladość na twarzach.

Ostatecznie jednak przeszli po nas jak burza i o 10.00. byliśmy już wolni, a raczej była przerwa, po której trzeba było przywrócić wszystko do poprzedniego stanu. To zabawne, jak bardzo filmy o fabrykach mijają się z prawdą i pokazują raczej proces, o którym się marzy, a nie taki, jaki istnieje na prawdę.

Brak komentarzy: