czwartek, września 30, 2010

Orodruina

No więc decyzja zapadła. W połowie listopada zamieszka z nami mała czekoladka z hodowli kotów brytyjskich Moriquendi. Zaliczka wpłacona, odwrotu nie ma - BĘDĘ SIĘ DOKACAĆ! 

Wciąż jestem pełna obaw i mam trochę wyrzutów sumienia, że może zrobię swojej kotce okropną krzywdę, przez co ona się obrazi i już nigdy nie przyjdzie do mnie na gizianie. Te wyrzuty sumienia i obawy troszkę przyćmiewają radość oczekiwania na małą, puchatą kulkę. Z drugiej strony mam nadzieję, że się dogadają i po kilku dniach będą już nierozłączne :-) No i Pusha, która nie znosi być sama już zawsze będzie miała towarzystwo ;-)

Martwi mnie wiek mojej kocicy - stateczne dziesięć lat, ponieważ im kot starszy, tym gorzej znosi zmiany. Z drugiej strony Pushka już miała 3 właścicieli i 5 razy się przeprowadzała, więc żadna zmiana nie powinna być jej straszna. Mieszkała też z psem i dawno temu w jednym z naszych miejsc zamieszkania w czasach mojego życia studenckiego, była odwiedzana przez błękitnego brytyjczyka sąsiadów i nic sobie z tego nie robiła. On ją godzinami obserwował spod fotela, a ona, gdy się znudziła tym gapieniem, wskakiwała na fotel i dawała mu z łapy po głowie.

W każdym razie Oro jest zaklepana, co można zobaczyć na stronie hodowli w dziale "Kocięta" -> "Poprzednie moty". To "zarezerwowana" na dole strony, to JA :-D 
Jej imię Orodruina to z Tolkiena, jeśli ktoś nie skojarzył (nazwa Góry Przeznaczenia). W sumie przypadło mi do gustu, więc myślę, że takie zostanie. W skrócie będzie Oro.

Obecnie Oro ma 8 tygodni (urodzona 4 sierpnia) i kilka dni temu ważyła 586g. Brytyjczyki zazwyczaj rosną całkiem spore (kastrowany kocur może nawet osiągnąć wagę 11kg), więc spodziewam się, że będzie z niej mały niedźwiadek. Mam nadzieję, że wyrośnie na równie śliczną kotkę, co jej babcia Ada, o której już wspominałam we wcześniejszym poście. Mamusią jest Harmony :-) Na oko szacuję, że odbiór będzie w okolicach 11 listopada, co świetnie by się składało, bo to przed długim weekendem i będę miała 4 wolne dni, by móc spokojnie zająć się wprowadzeniem Oro do domu i zapoznaniem z Pushką. Oby dokacanie przebiegło bezboleśnie.

Tutaj zdjęcia Oro ze strony Moriquendi:




A tutaj kilka zdjęć zrobionych przez Dorszkę:







Na koniec dostojna rezdentka:





















PitaPata Cat tickers

1 komentarz:

Monika pisze...

Śliczne te kotki. Ja mam od kilku dni malutkie nieszczęście. Ani rasowe, ani chciane przez kogoś i do tego bardzo chore :(