niedziela, czerwca 24, 2007

pięć rzeczy o mnie

Już od jakiegoś czasu zalega mi zobowiązanie nałożone na mnie przez Aśkę do napisania pięciu rzeczy o sobie. W końcu stwierdzam, że nie ma co dłużej zwlekać, więc oto one:

Moim największym uzależnieniem jest prażony słonecznik. Jestem w stanie „dzióbać” go na okrągło dopóki mi się nie skończy. Gorzej, bo trudno go znaleźć w Warszawie. Wciąż nie rozumiem, jak to możliwe, że tutaj nie ma prażonego i patrzą na mnie jak na ufoludka, gdy pytam w sklepie, czy mają. Dlatego zawsze jadę do domu praktycznie z pustym plecakiem, a wracam obładowana słonecznikiem. Poza tym jestem wybredna. Nie może być to jakikolwiek słonecznik, tylko obowiązkowo prażony z solą i przyprawami. Najlepiej firmy Sonpex ;)

Chętnie oglądam wszystko o tematyce sportowej. Filmy, seriale, anime, co nie znaczy, że lubię oglądać prawdziwy sport. Wyjątek stanowi łyżwiarstwo figurowe, ale odkąd nie mam telewizora przegapiam wszelkie transmisje z zawodów.

Uwielbiam gry. Wszelkiego rodzaju. Moja mama uważa, że to rodzinne (oczywiście od strony taty). W karty np. mogę grywać godzinami (szczególnie 66), jeśli tylko uda mi się znaleźć partnerów. Jest to nieodłączny element wszelkich wyjazdów.

Jestem typem pedantycznym. Może nawet chorobliwie pedantycznym. Szalenie irytuje mnie nieodkładanie rzeczy na ich miejsce (które sama wcześniej ustaliłam), co nie znaczy równocześnie, że samej zawsze chce mi się je porządkować. Toleruję bałagan tak długo, jak sama go robię.

Pasja do zdjęć. Lubię zarówno oglądać te zrobione przez innych jak i sama robić. Szczególnie znajomym (uciekają jak tylko widzą aparat w moim ręku). Nie znaczy to oczywiście, że umiem je robić, ale przecież to nie o to chodzi. Wciąż planuje kupić sobie jakąś książkę o fotografii cyfrowej i się podszkolić, ale na razie to tylko plany.

Chyba wyszło pięć. Oryginalnie jest to łańcuszek, który należy przesłać dalej pięciu osobom prowadzącym bloga, ale ponieważ czytuję tylko jednego, zakończę na sobie.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

O ile pozostałe Twe wady człek jest w stanie zaakceptować, to robienie zdjęć jest nie do przejścia.

Jelithe pisze...

A ja takie ładne zdjęcia robię swoim przyjaciołom. Gdyby nie je wasze albumy świeciłyby pustkami ;p

Anonimowy pisze...

moje i tak dalej świecą, tylko twardy dysk przeładowany sesjami typu "studium obrony oliwki" :P

Jelithe pisze...

Trzeba było ją tak namiętnie bronić? Należy się dzielić z innymi.

Anonimowy pisze...

Mnie się podoba to "szalenie irytuje mnie" zawężone do bałaganu. Kobieto. Ty się po prostu IRYTUJESZ.
I wtedy jest tak, jak po przebudzeniu Cthulhu w Rlyeh. Straszno ;>

Anonimowy pisze...

I muszę się zgodzić z ofiarą, że masz zadatki na fotografa sadystę.
A ze statywem? 恐い

Jelithe pisze...

No nie, i ty Brutusie przeciwko mnie.
I ja się wcale nie IRYTUJĘ. Tylko czasami, tak troszeczkę.