Odkryłyśmy, że w naszym hostelu mieszkają Polacy :-) i wszyscy razem również z Włochem postanowiliśmy pojechać w piątkę do Shaolin. Jednak ponieważ skończyły nam się pieniądze, musiałyśmy iść najpierw do Bank of
China, a potem jeszcze na dworzec kupić bilety do Nankinu (udało nam się dostać
hard sleepery za 195RMB) i ostatecznie do autokaru jadącego do Denfeng dotarliśmy
dopiero po 11. Stacja autokarów jest zaraz obok dworca. Droga autostradą trwa
ok 1.5h (bilet do Shaolin 18RMB). Na stacji w Denfeng przerzucili nas do innego
autokaru jadącego pod sama świątynię.
Shaolin Temple to na prawdę droga impreza. (właśnie gdy piszę te słowa siedząc w kafejce internetowej, obok mojej
klawiatury przebiega wielki karaluch, bleh!). Najpierw skasowali nas po 100RMB
za sam wstęp na teren świątyni. Ponieważ już na miejscu zorientowaliśmy się, że
to na prawdę wielki obszar, a my mamy bardzo mało czasu, postanowiliśmy podjechać
do lasu pagód busikiem (kolejne 10RMB). Las pagód zrobił na mnie bardzo
przyjemne wrażenie. Napstrykałam masy zdjęć. Prawie tyle, co pandom ;-)
Potem ruszyliśmy w góry (przejazd kolejką linową w obie strony 60RMB), gdzie
okazało się, że za wstęp na ich teren również trzeba zapłacić (5RMB). Normalnie
zdzierają z turystów, jak tylko mogą. Postanowiliśmy z Włochem pójść w stronę wiszącego
mostu i po prostu przejść ile się da do 16.30, bo o 18 byliśmy już umówieni z naszymi Polakami przy bramie wyjściowej. Nie byliśmy też pewni, o której mamy
ostatni autobus do Luoyang.
Góry były wykańczające (za dużo schodów), ale za to widoki super. No i
niebieskie niebo nad głową też dodawało zdecydowanie uroku. Po drodze napotkałam
mnicha, który sprzedawał podejrzane grzybki. Z wyjaśnień na migi dowiedziałam się,
ze bardzo pomagają w "medytacji". Nie zdecydowałam się spróbować. Do właściwej świątyni dotarliśmy przed samą 18 i tu okazało się, ze Polacy
postanowili przenocować w Shaolin, by następnego dnia móc wszystko dokładnie obejrzeć.
Tak wiec już bez pospiechu obejrzeliśmy, co się dało. Przed świątynia nabyłyśmy
tez z A. po wielkim sznurze dużych pachnących korali z drzewa sandałowego (takich,
jakie noszą mnisi buddyjscy). Udało nam się dostać dwa za 15RMB. Powieszę je
sobie gdzieś w pokoju, bo do noszenia na szyi za ciężkie.
Mam wrażenie, ze na terenie Shaolin my, jako obcokrajowcy stanowiliśmy równie
dużą atrakcję dla Chińczyków, co sama świątynia. Nie jestem w stanie zliczyć,
ile razy byłam proszona o wspólne zdjęcie. Włoch został nawet obdarowany chińskim
dzieckiem i miał sesję zdjęciową z całą rodziną Chińczyków. Zawsze mnie
zaskakuje ta ich otwarta fascynacja nami.
Na koniec okazało się, ze oczywiście ostatni autobus z Denfeng do Luoyang
nam uciekł. Do Denfeng dojechaliśmy z prywaciarzem za 10RMB od osoby (chciał po
30RMB i był ostatecznie bardzo niezadowolony z tych 10RMB). Jednak do Luoyang zaproponował
nam cenę po 100RMB od osoby, na co roześmialiśmy mu się w twarz i poszliśmy szukać
innego transportu. Ostatecznie trafił nam się prywatny autobus po 30RMB od
osoby. Niestety nie jechał autostradą tylko bardzo trzęsącą górską drogą, więc powrót
zajął nam zdecydowanie więcej czasu. Za to dowieźli nas pod dworzec, gdzie zjedliśmy
kolacje w ulicznej knajpce i wsiedliśmy w taksówkę do hostelu.
Po drodze Włoch złakniony owoców na patyku zatrzymał kierowcę, gdy zobaczył
stragan i wyskoczył zakupić łakocie. Też na tym skorzystałyśmy. Ponowne mniam
:-D
Wejście do kompleksu Shaolin
Las pagód w Shaolin
Niesamowite góry przy Shaolin
Przykładowe ceny:
wstęp do kompleksu Shaolin - 100RMB
kolejka linowa w obie strony - 60RMB
busik na terenie Shaolin - 10RMB
wstęp na teren gór - 5RMB
bilet autobusowy Luoyang-Denfeng - 18RMB
bilet kolejowy Luoyang-Nankin - 195RMB
woda mineralna - 5RMB
2 sznury wielkich korali buddyjskich - 15RMB
2 komentarze:
Szkoda ze nie zostałyście z polakami na drugi dzień, pewnie zobaczyłabyś festiwal walk, byłyby fajne zdjecia.
Festwial walk kończył się własnie tego dnia, co bylismy, więc nic więcej bysmy nie zobaczyli.
Prześlij komentarz