Ze znajomym Norwegiem zaopatrzonym w uliczne placki i baozi (wielki pieróg robiony na parze) poszliśmy na śniadanie do pobliskiego parku. Zastaliśmy tam masy Chińczyków tańczących, ćwiczących aerobik, tai chi, grających w badmintona, itp. To niesamowite, ze ludzie tutaj potrafią w ten sposób spędzać czas. Bardzo mi się to podobało.
Po śniadanku ruszyliśmy do pagody Wielka Gęś (nie pytajcie skąd ta nazwa). Zwiedzenie zabrało nam czas do obiadu, który jak łatwo się domyślić znowu mieliśmy w pierogarni.
Mniam.....
Tu też pożegnałyśmy Norwega.
Za chwile mamy pociąg do Chengdu. Jedziemy 18h, ale na szczęście mamy hard sleepery.
Może w końcu uda mi się trochę odpocząć.
Odezwę się z Sichuanu.
A tak wygląda chińska kuszetka:
Przykładowe ceny:
Big Goose Pagoda - 25RMB
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz