Drugi dzień jarmarku był w pewnym sensie bardziej lajtowy niż pierwszy.
Wyjechaliśmy po śniadaniu (żeby było sprawiedliwie innym samochodem ;-) ), pod górkę na szlaku też się nie spieszyliśmy
i pewnie dlatego nie zdążyliśmy już na walki rycerskie i jedyne, co udało mi się sfocić to rycerze w prywatnych ubrankach wracający do domu :-(
Potem chwila na obcykanie wejścia do zamku.
Tu widać charakterystyczne dla Grodna lwy przy bramie, a raczej jednego tym razem.
Jestem strasznie niezadowolona z tego zdjęcia (niebo przepalone, kolor do bani, wokół obstawione samochodami, więc kadr nie nadaje się do niczego) :-/
A tak chciałam lwy zamkowe pstryknąć :-(
Dalej chwila na małą sesję na terenie zamku.
Piwko.
Lody (wygrałam Big Milka :-D ).
Możliwość postrzelania z łuku.
Jak już nam się zamek znudził, postanowiliśmy przejść się do jeziora.
Bystrzyckie się nazywa.
I na brzegu ma masę szkaradnych domków (czy też budek kempingowych).
Ciekawe, czy ktoś to jeszcze wynajmuje??
Czyste też zbytnio nie jest.
Idąc i idąc...
...i idąc wzdłuż brzegu, dotarliśmy w końcu do tamy.
Dalej już drogą asfaltową w stronę, gdzie zostawiliśmy samochód (gdzieś tam pod szlakiem).
I nawet po drodze był punkt widokowy (nie pomnę, że z napisem "wstęp wzbroniony" :-) )
Aż w końcu dotarliśmy do punktu wyjścia, czyli Zagórza.
I nasz samochód też był tam, gdzie go zostawiliśmy :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz