Dziś rano skonsumowaliśmy śniadanie i ruszyliśmy w miasto. Postanowiliśmy porzucić samochód i ziwedzać na piechotę (to dlatego teraz dogorewam - po ponad 7h łażenia jestem wykończona). Budapeszt ma to do siebie, że za każdym rogiem sprawia Ci niespodziankę w postaci pięknie wykończonego domu, czy rzeźby, czy jakiejś ukrytej budowli. Idziesz sobie ulicą i nagle trafiasz do bajkowego zamku (Bastion Rybaka), albo schodzisz schodami, a przed tobą rzeźba spadającego mężczyzny. Rzeźb, pomników i statuł tutaj całe masy. Pewnie można by o nich pokaźny album skomponować.
Uważam, że miasto jest wykończone w szczególe. Po prostu piękne i jeden dzień to zdecydowanie zbyt krótko, by je dokładnie pooglądać. Urzeka swoją koronkowością (szczególnie na parlamencie jest to widoczne - misterna robota). Z pewnością jeszcze tu kiedyś zawitam po więcej.
Jutro mamy w planach słynne węgierskie ładnie i potem wracamy do domu, by dotrzeć o jakiejś przyzwoitej porze.
- Posted using BlogPress from my iPhone
Location:Budapeszt
4 komentarze:
Zazdroszczę. Ale będę tam, w ostatnim dniu tego roku. Po tym, co napisałaś, już się cieszę :)
Miasto jest super, ale jestem zaskoczona ilością bezdomnych tutaj, co jest widoczne przede wszystkim wieczorem.
Zobaczymy. Będę krótko, ale ma być przyjemnie. Tak postanowiłam ;)
Zmieniłam adres bloga. Dlatego "Zielona herbata", którą masz w bocznej szpalcie już się nie wyświetla :)
Adres już zmieniony :-)
Prześlij komentarz