Jako, że nie pojechałam na święta do domu, miałam trzy dni lenistwa.
Otoczyłam się książkami, gazetami i zakotwiczyłam na kanapie z kompem pod ręką.
Nie powiem, żeby było to idealne wolne.
Wręcz czuję się dziś zmęczona po tak intensywnym robieniu niczego.
Z nudów zabrałam się za obróbkę starych zdjęć, które porobiłam będąc w październiku w domu.
Tu moja kotka.
Nie wydawała się być zbytnio zachwycona tym, że przeszkadzam jej w drzemce.
No ale kiedy mnie nie ma nikt inny jej nie dręczy, więc od czasu do czasu chyba może to jakoś przeboleć.
W sferze kulinarnej od jakiegoś czasu moją specjalnością jest pizza.
Mama robi ciasto, które mi jakoś nie wychodzi, a ja zajmuję się resztą.
Mniam.
Niedługo muszę znowu ją zrobić.
W październiku znowu wybrałam się na polowanie na wrocławskie krasnale.
Tym razem namierzyłam śpiocha.
Byłam też w Jeleniej Górze.
To chyba jedyne zdjęcie, które mnie jako tako zadowala z tego miasta.
I w zamku w Bolkowie.
Trochę zabawy z przeróbką na styl lomo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz