No i stało się, urlop zaklepany od 13 grudnia do 11 stycznia, a plan podróży już prawie gotowy. Pozostaje jeszcze kupić bilet i możemy jechać :)
W tym momencie zgrubny plan przedstawia się następująco:
W tym momencie zgrubny plan przedstawia się następująco:
- Phnom Penh (po zastanowieniu postanawiamy darować sobie wcześniej zakładany Wietnam i lecieć od razu do Kambodży. Zniechęciła nas trochę miesięczna wiza wielokrotnego wjazdu za 320 zł, która zdecydowanie podrożała od naszego ostatniego wyjazdu do Wietnamu. Poza tym po przeliczeniu kosztów w tym przejazdu z Wietnamu do Kambodży wychodzi nam, że nawet płacąc więcej za bilet do PP i tak wyjdziemy na tym podobnie cenowo).
- Kratie (czyli najpierw udajemy się na północ. Chcemy pooglądać rzeczne delfiny Irrawaddy i po prostu pokręcić się po rzadziej odwiedzanej przez turystów okolicy).
- Sen Monorom (kierunek wschód i udział w jednym ze słoniowych projektów. Myślimy albo o lokalnym Mondulkiri Projekt albo o prowadzonym przez obcokrajowca Elephant Valley Project. Jeszcze się nie zdecydowałyśmy, jako że oba są polecane i oba pomagają słoniom, choć pierwszy chyba z trochę większym naciskiem na dżunglę i lokalną społeczność).
- Siem Reap (czyli oczywiście Angkor Wat. Jednak tym razem planujemy wybrać się też na Jezioro Tonle Sap i zobaczyć pływające wioski).
- Wyspa Koh Rong (tutaj spędzimy kilka dni leżąc na plaży i nic nie robiąc. Ostatnim razem zgodnie doszłyśmy do wniosku, że taki odpoczynek w środku podróży świetnie nam robi).
- Kampot (i przy okazji Park Narodowy Bokor, żeby po obcować trochę z naturą i górami).
- Kep (podupadły kurort z dawnych lat, nadmorskie krajobrazy, wioski, wycieczki skuterem).
- Ko Tonsay (lub Królicza Wyspa, która podobno wciąż jest najmniej skażoną przez turystów wysepką Kambodży).
- Phnom Penh (i powrót do domu).
Pokaż Kambodża 2014 na większej mapie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz