Można uznać, że część pierwszego etapu naszej podróży jest już za nami. Bladym świtem spokojnie dojechałyśmy na Okęcie (w sumie nic dziwnego - o 4:00 to nawet w Warszawie nie ma ruchu) i zostałyśmy załadowane do maleńkiego samolociku linii LOT (mniejszych chyba nie mają) razem z dziesiątką innych pasażerów (ten lot pewnie niezbyt im się opłacał). Niecałe 2h później przy pewnym trzęsieniu wylądowaliśmy w szarej i ponurej Moskwie. Śnieg tu pada! Dalej poszło już gładko. Jeszcze w Polsce znalazłam na stronie lotniska Sheremetyevo rozpiskę jak się dostać z niego na lotnisko Domodedovo i z jej pomocą najpierw jechałyśmy godzinę miejskim autobusem, potem metrem i na końcu aerobusem. W sumie jakieś 3h drogi. W Moskwie wszystko jest w cyrylicy!! Oczywiście nie zdążyłam się całej nauczyć więc niewiele jestem w stanie odczytać.
Teraz jesteśmy już na Domodedovo. Zdałyśmy bagaż i czekamy. Jakaś kobieta chciała mi dać paczkę do zabrania do Wietnamu(!) Ciekawe, co w niej miała. A tu w okolicach siedzą takie ładne duże pieski, które pewnie wyszukują tego typu paczki.
Na zewnątrz mała zamieć śnieżna i kilka lotów jest już opóźnionych. Mam nadzieję, że do 20:00 się uspokoi i bez problemu wylecimy w stronę ciepłych krajów :-)
Poza tym mój palec kontuzjowany z użyciem drzwi od samochodu ma się już trochę lepiej. Dalej wygląda strasznie, ale nie boli już tak bardzo.
2 komentarze:
Wspaniale się zapowiada. Miłej podróży :)
Też trzymam kciuki :)!
Prześlij komentarz