Siedzę i się uczę. Dawno tego nie robiłam i już chyba nie potrafię. Polityka pieniężna mnie wykańcza. NIC z niej nie rozumiem. Jak bank podwyższa stopę to będzie coś tam, a jak obniża to coś tam. Nie wiem, jak się w tym połapać :-/ W niedzielę pierwsze kolokwium. Czarno to widzę. Ekonomia to zdecydowanie nie moja bajka i cały czas się zastanawiam W CO JA SIĘ DO LICHA WPAKOWAŁAM i dlaczego?? Chyba jakąś chwilową niewydolność mózgu miałam, gdy wybierałem ten kierunek i składałam papiery :-(
Poza tym zakwitło mi drzewko szczęścia! W zimie! Mój Bochenek ma kwiatki! To chyba coś znaczy, prawda? W końcu to drzewko SZCZĘŚCIA :-)
Jak będę miała chwilę czasu i trochę światła, to cyknę zdjęcie. Mam tę roślinkę od 8 lat, a jeszcze nigdy nie kwitła.
wtorek, grudnia 14, 2010
o dokacaniu słów kilka
No więc dokociłam się. Pierwsza reakcja rezydentki – strach, gniew i uczucie zdrady, małej – beztroska ciekawość. Czyli pierwsze spotkanie przebiegło mniej więcej tak, jak to sobie wyobrażałam. Minęły trzy tygodnie i postanowiłam zainwestować w Feliway. To kocie feromony podłączane do kontaktu, które mają działać uspokajająco i dawać zestresowanym kotom poczucie bezpieczeństwa.
Duża jest w dosyć kiepskim stanie psychicznym. Wciąż obrażona, wciąż nie chce się z nami zadawać (o głaskaniu możemy zapomnieć), na małą ciągle syczy, burczy i powarkuje. Mała najwyraźniej ma już tego dosyć, bo się uwzięła na dużą i ciągle na nią poluje, wskakuje jej na grzbiet, gdy ta trochę traci czujność i ogólnie nie daje dużej żyć.
Poza tym czekoladka to mały słodki niedźwiadek, kiedy śpi. Gdy nie śpi to jest małym potworem – diabełkiem, który myśli tylko, co by tu narozrabiać. Od razu wiadomo, kiedy planuje jakiś nieprawy uczynek – kładzie uszka, wygina grzbiet i drobnymi kroczkami zmierza do celu, który sobie obrała. Dobrze wie, że będziemy krzyczeć. Gdy już nabroi, natychmiast stosuje kocią zasadę: „gdy narozrabiasz wyglądaj słodko i zacznij mruczeć”. Działa zawsze bez pudła – wszystko jej wybaczamy. Poza tym to mały żarłok, który je wszystko i zawsze. Żebrze też bez żadnych skrupułów i nie można się od niej opędzić, gdy wyczuje, że coś jemy. Za to w nocy wtula się w moje plecy i tak śpimy do rana. Nie ma to jak żywy termofor zimową porą J
Teraz mamy początek drugiego miesiąca pobytu u nas małej i w domu chyba zaczyna się uspokajać. Może to wpływ Feliway. W każdym razie Pusia jakby powoli wracała do normy. Zmienił się wyraz jej pyszczka i już nie wygląda, jakby cały czas czuwała. Zaczęła też przychodzić na głaskanie. Krótkie, bo krótkie, ale jednak przychodzi.Mała to wciąż wróg publiczny numer jeden. One chyba nigdy się nie polubią.
Taka byłam malutka pierwszego dnia w nowym domku:
Zaśpioszkane oczka:
Mały niedźwiadek o złocistych oczach:
A tak wyglądam dzisiaj:
Nowy domek:
Bliżej nie będzie:
Subskrybuj:
Posty (Atom)